Oczywiście wszystkiemu winna jestem ja, a on jest wreszcie szczęśliwy, wyswobodził się . W każdym razie nigdy nie pojmę, jak można rzucić wszystko, 11 lat wrzucić do kibla i spuścić wodę dla osoby po prostu brzydkiej, dla osoby, którą wtedy, podejmując kroki o rozstaniu się ze mną - znał kilka dni!!!!!!!!
Jest wierna w uczuciach, choć niełatwo ją skłonić, by je okazała. Pestka Ubyszówna - bohaterka główna, koleżanka Uli, ładna i zgrabna dziewczyna. Ma puszyste czarne włosy, kontrastujące z szarymi oczami. Pestka jest pewna siebie, przebojowa, lubi być w centrum uwagi. Jest bardzo otwarta, szczera, a przy tym wesoła, roztrzepana.
Mama Marka zaczęła do nas przyjeżdżać, kiedy przyszła na świat Oleńka. Dosłownie zakochała się w małej. Twierdziła, że jest kubek w kubek podobna do ojca, kiedy był w jej wieku. Najpierw odnosiłam się do jej codziennych wizyt nieufnie. Wielogodzinne najazdy teściowej nie należą do przyjemności, ale nic nie mówiłam.
Osoba, której rysunek jest najbardziej zbliżony do oryginału, może być kolejną osobą, która narysuje figury, a następnie wykona to ćwiczenie. Może być ono przeprowadzone również w
Riya Sokół. "Jesteś jak Matka Boska". Kult "duchowych mentorek" wkracza na nowy poziom. 31 lipca 2023 12:38. 6 min czytania. Karolina Rogaska. Trzy "boginie manifestacji": Riya Sokół, Kasia
Orzeczenie takie oczywiście nie jest możliwe zawsze. Poza spełnieniem ogólnych przesłanek do orzeczenia rozwodu oraz braku wystąpienia przesłanek negatywnych omówionych wyżej, w przypadku rozwodu bez orzekania o winie musi zostać dodatkowo spełniony jeden warunek. Obie strony muszą bowiem dążyć do takiego właśnie rozstrzygnięcia.
Spakowałam męża. Wprowadził się do tamtej kobiety. Tak teraz jak i za każdym razem gdy się rozstawaliśmy pisze, jak bardzo to przezywa jak cierpi, że ból za krzywdę jaką mi wyrządził nie daje mu żyć spokojnie. Jest wszystkiego niby świadomy. Mąż jest już po jednym rozwodzie. Bardzo go przeżył, przez 10 lat nie był trzeźwy.
Jest tylko jeden sposób, który pozwoli ci utrzymać bogactwo: wydawaj mniej, niż zarabiasz, a różnicę inwestuj. – Ayn Rand. Jest śmierć i podatki, ale podatki są gorsze, bo śmierć przynajmniej nie trafia się człowiekowi co roku. – Terry Pratchett. Jestem nazywany najbiedniejszym prezydentem świata, ale nie czuję się biedny.
Od stycznia do maja zastępcą Neuera był Yann Sommer, sprowadzony w zimowym oknie transferowym z Borussii Moenchengladbach. Szwajcar latem odszedł do Interu Mediolan. Od początku sezonu w bramce Bayernu stał Sven Ulreich. 37-letni Neuer podejmuje jedno z ostatnich wyzwań w swojej bogatej karierze. Chce wrócić na swój najwyższy poziom
Ciężko jest przyjąć do wiadomości, że jestem współwinna rozpadowi naszego małżeństwa.Zawsze obwiniałam jego, to on nas zostawił, on znalazł sobie inną kobietę, tylko on. Fakt
lIZX6fs. Wątek dotyczący artykułu - Transfer do Polskiego Cukru był "strzałem w dziesiątkę". Jestem szczęśliwy w Toruniu - czuję się tutaj w pełni doceniony - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Bartosz Diduszko, koszykarz Twardych Pierników. 0 11 przeczytaj cały artykuł Anwil ponad wszystko ooo prosze ilu napinaczy z torunia po pierwszym historycznym medalu.. :D troche was powylaziło zakurzeni kibice zuzla :) to mowicie za rok jakis drugi medal i mozna was stawiac w hierarchi obok Sląska Wrocław ;) To jest wlasnie bardzo zle , ze jestesmy z jednego wejewodztwa bo włocławianie woleliby do Łódzkiego i przez to wiele stracilismy. Nie wiesz gdzie takie dziury macie? w całym miescie, przejedz sobie od starego mostu w strone na Łódź to zobaczysz. No ale co Ty jeden z drugim porownujecie budzety, takie glupie gadanie, ze wiecej macie sportu w toruniu ale macie wieksze, bogatsze miasto i wiekszy potencjał, ale to sa glupie argumenty moje jak i wasze bo my jako zwykli kibice nie mamy na to duzego wplywu. Nie jestem jakims hejterem pisze prawde po prostu a po drugie odnosnie ciebie szakal, poszukaj choc jeden moj post, gdzie powiesilem sobie medal na szyji albo pisalem, ze zdobedziemy misia - własnie nie i jeszcze w sezonie zasadniczym czesto powtarzalem czy oby forma za szybko nie przyszła bo wychodziło wszystko i obawiałem sie tych play offow wlasnie, po drugie Milicicia od zawsze krytykowałem bo uwazałęm go za słabego trenera i udowodnił to dwa lata z rzedu.. a w klubie mysla nad zostawieniem go na trzeci sezon,dramat.. Nadal uwazam, ze Czarni nam mocno nie lezeli, was bysmy pykneli tak jak to dwukrotnie zrobilismy w sezonie, wszystko zawalil trener i powinni go na taczkach wywiezc a nie myslec nad kolejna szansa. Przez to, ze nas nie ma w grze o medale straciła cała koszykarska liga i nie ma co sie z tego cieszyc. Prosze wpisac w google i przeczytac artykuł z Przegladu Sportowego "strata Anwilu stratą ligi" blokuj ֆzαкαlucћ Toruń wielką literą piszemy, bo to nazwa miasta, tak na przyszłość;) W sumie do Łodzi bardziej pasujecie, bo tam też ekstraligowych klubów nie uświadczy. Tak tak nas byście pyknęli haha, wam ósma drużyna nie leżała to tym bardziej te wyżej poradziłyby sobie z zadyszanym Anwilkiem pokonanym przez 3/4 zespołu. Czarnych Pierniki pyknęły 3-0, podobnie Rosę. Anwil wygrał dwa mecze z czego jeden pchany przez sędziów na maksa, a miał przewagę parkietu, tak zrypać to trzeba wyjątkowo się starać. Zaklinaj rzeczywistość dalej, raz zdobyliście Mistrzostwo Polski, a zachowujecie się co najmniej jak piłkarski Real, który po raz 33 został Mistrzem;) Więcej pokory miszczowie z "Hali Mistrzów" trzymajcie teraz w finale za Pierniki, będziecie mogli się szczycić w razie powodzenia PCT, że jesteście "Nadmistrze" bo pokonaliście Twarde pierniki hehe blokuj Dodaj swój komentarz Zaloguj się aby dodać komentarz lub Komentarze dodawać mogą tylko użytkownicy zalogowani. Musisz być zalogowany. Aby wykonać akcję musisz się zalogować. Wystąpił błąd Błąd żądania AJAX Możesz formatować tekst komentarzy! Możesz używać następujących sposobów żeby zwiększyć przejrzystość Twoich komentarzy lub otagować je tagami zawodników lub drużyn: @nazwa tagu - umieszcza link do tagu zawodnika, drużyny, itp. [b]tekst[/b] - pogrubienie tekstu [i]tekst[/i] - pochylenie tekstu [quote]tekst[/quote] - formatowanie jako cytat Ten komentarz widzą tylko osoby obserwujące jego autora, odpowiedzi także będą widoczne tylko dla autora i obserwujących go osób. Komentarze w tej dyskusji są widoczne tylko dla użytkownika z pół-banem i obserwujących go osób. Ocena została zapisana. Dziękujemy za ocenienie komentarza. Twoja opinia jest dla nas niezwykle ważna, pozwala bowiem dbać o poziom dyskusji i promować najlepsze treści dostarczane przez naszych Czytelników. Czy chcesz zgłosić, że ten komentarz powinien zostać usunięty? Jaki błąd znalazłeś w tej treści?
Wróżka Ewelina Zdradził mnie i odszedł do innej Zdradził cię i odszedł do innej. W dodatku, wydaje się, że on tego nie żałuje. Nawet cię nie przeprosił. A gdy wpadłaś w szał, to on cię wyzwał. Jesteś w szoku. Najgorsze, że po tym wszystkim co „ci zrobił”, tobie nadal na nim zależy. Tak bardzo przyzwyczaiłaś się do niego, że nie wyobrażasz sobie, że masz teraz żyć sama. Kochasz go i jednocześnie nienawidzisz za to co zrobił. Zabrał ci wszystko na czym ci zależało. Ale jeszcze bardziej nienawidzisz jej. Tej, do której odszedł i która zajęła twoje miejsce. Bo on mi obiecywał, że nigdy mnie nie zostawi Na początku wcale nie chce ci się żyć bez niego. Nic cię nie interesuje, nie cieszy. Masz nadzieję, że może „przejrzy na oczy” i wróci? Przecież mówił, że zawsze będziecie razem, łączy was tyle wspomnień, mieliście tyle planów. Zostawi tamtą, zrozumie, że to tylko ciebie kochał i nadal kocha. Zatęskni za tobą. A wtedy uratujecie wasz związek. Prawda jest taka, że ci co zdradzają i odchodzą, rzadko wracają. Skoro zdradził i odszedł, to oznacza, że jemu nie zależy. Tu nie ma co ratować, a należy zadbać o siebie i o dzieci (jeśli są). Nie skupiać się na swojej krzywdzie, ale na tym jak dalej żyć. Tak mnie to boli, że dłużej już nie wytrzymam Rozstanie i to co on mówi i robi, wzbudzają w tobie wielkie emocje. Co on powiedział, dlaczego tak powiedział? Co on teraz robi? Czy jest szczęśliwy? I jak w ogóle może być szczęśliwy, skoro ty cierpisz. Chciałabyś zapomnieć o nim, przestać myśleć. Bo nie możesz skupić się na niczym innym niż rozmyślaniu o nim i całej tej żałosnej sytuacji. Zła wiadomość. Nie ma tak łatwo. Potrzeba czasu. Dobra wiadomość. Można z tego wyjść. Niektórzy wprawdzie nie wychodzą, pozostają samotni do końca życia i cierpią. Na pewno znasz takich. Widocznie to jest im potrzebne. Ale ty przecież tak nie chcesz? Czasami masz wrażenie, że jest już lepiej, bo są dni w których czujesz, że życie jest fajne. Jednak ten ból nagle powraca. Kiedy więc poznasz, że jest już dobrze, że trauma odeszła i nie powinna wrócić? To proste. Dopóki on cię interesuje, a to co robi wzbudza w tobie emocje- to nie wyszłaś z traumy rozstania. Co mam zrobić, żeby żyć normalnie Są rzeczy, których robić nie powinnaś, bo to tylko pogorszy twój kiepski stan. Są też rzeczy, które warto zrobić, żeby szybciej rozstać się z traumą rozstania. Nigdy, przenigdy nie kontaktuj się z tą kobietą i nie wyrzucaj na nią swojej złości i goryczy. Sprawa dotyczy ciebie i jego. To, że wylejesz na nią „gar pomyj” nic nie da, a sytuacja pomiędzy wami będzie jeszcze bardziej napięta. On się tylko wkurzy na ciebie. Nie opowiadaj wszystkim wokół jaki on jest podły, a ty jaka biedna. Znajdź jedną bliską ci osobę, która da ci wsparcie. Nie oglądaj jego zdjęć, ani wspólnych zdjęć. Najlepiej je podrzeć (rozładowanie emocji) i spalić (ogień oczyszcza). Nie słuchaj smętnych piosenek, ani takich które ci o nim przypominają. Mamy skłonność do pogłębiania takich depresyjnych nastrojów. Muzyka może wzmagać ból i żal, ale może też zadziałać odwrotnie. Słuchaj tej, która poprawi twój nastrój. Najlepiej zupełnie się od niego odciąć. Nie chodź w miejsca w których możesz go spotkać. Powstrzymaj się, żeby do niego nie wydzwaniać, nie pisać. Nawet w sprawach czysto „formalnych”. A jeżeli to on do ciebie dzwoni? Jeśli nie ma nic ważnego do powiedzenia, a gdy go słyszysz to wyzywasz, a złość aż kipi- to przestań odbierać od niego telefony. Powiedz, że jeśli ma ważne sprawy, ma pisać smsy. W pewien sposób zabezpieczy cię to przed ciągłym odnawianiem tych negatywnych emocji. Pobądź sama ze sobą. Poczuj swój ból, gniew. To emocje, które powinnaś wyrzucić. Wypłakać, wykrzyczeć. Najlepiej w samotności. Pewnie nie masz siły i ochoty na nic, ale aktywność fizyczna będzie teraz dobrym rozwiązaniem. Nie rób mu na złość. Umawiasz się z jego najlepszym kolegą? Błąd! Mężczyźni są lojalni względem siebie. Sztuczne epatowanie zaraz po rozstaniu swoim „szczęściem” na pokaz, nie sprawi, że on poczuje zazdrość. Jeżeli cię zostawił, to zwyczajnie go nie interesujesz. Zostawiając to czego już nie chcemy, na czym nam nie zależy, tracimy tym zainteresowanie. To ty się nim interesujesz, to ty czujesz zazdrość. A jego to nie obchodzi. Dlaczego? Bo ma już swoje życie, w którym ciebie nie ma. Jeżeli macie dziecko, to dla dobra dziecka, nie wciągaj go w wasze rozgrywki. Wprawdzie sama poczujesz na chwilę ulgę, ale w ten sposób możesz poważnie skrzywdzić swoje dziecko. Warto? Oczywiście, że nie. Nie porównuj się z tamtą. Owszem, otrzymałaś potężny cios, który ugodził twoje poczucie wartości. Czujesz się gorsza. Pytasz: co ona ma, czego ja nie mam? Oczywiście znajdujesz odpowiedź, która sprawia, że czujesz się gorsza. Zwłaszcza jeśli ta nowa kobieta jest młodsza, ładniejsza i mądrzejsza. Nie staraj się jednak niej upodobnić. Ona nosi szpilki i jest brunetką. Myślisz, że jak przefarbujesz włosy i zamiast wygodnych butów zaczniesz chodzić w szpilkach, to będziesz atrakcyjniejsza? Przede wszystkim nie będziesz sobą. Co będzie jak mi „to” nie przejdzie? Co będzie jeśli będziesz tkwić w przeszłości? Jeżeli mu nie wybaczysz, będziesz go nienawidzić, tkwić w poczuciu skrzywdzenia i odrzucenia? Cóż. Nie ułożysz sobie życia z żadnym innym mężczyzną. Będziesz sama, albo wszystkie relacje, które stworzysz, będą toksyczne. Powtarzaj sobie, że każdy ma prawo się zakochać. Nie mamy wyłączności na drugiego człowieka. Nie można zaplanować życia, zagwarantować sobie miłości do końca życia. Pewnie banalne, ale do miłości trzeba dwojga. Jeżeli on zdradził i odszedł, to prawdopodobnie cię już nie kocha. Czujesz złość, jesteś wściekła i rozgoryczona. Tyle zmarnowanego czasu, może uważasz, że tyle poświęciłaś dla niego. Nie skupiaj się na tym, że żałujesz, że zmarnowałaś czas. Zobacz, że spotkałaś kogoś, kogo pokochałaś, z kim udało ci się stworzyć związek i tyle doświadczyć. Te przeżycia wzbogaciły cię, stałaś się silniejsza. Czy bez niego twoje życie nie byłoby przypadkiem nudniejsze, puste? Doceń to co dostałaś, wszystkie piękne chwile. Jednocześnie powiedz sobie: było, minęło. Wyciągnij wnioski. Ważne jest to co teraz. Każda chwila ma znaczenie, a przyszłość może być piękniejsza. To zależy tylko od ciebie. Ciągle mówisz, że nie potrafisz bez niego żyć? Owszem, potrafisz, skoro żyjesz. Odszedł do innej. Trudno. Masz swoje życie. Zrób wszystko byś umiała być sama ze sobą. Żyj dalej jak umiesz najlepiej. Bez żadnych skrajności, czyli rzucania się w wir rozrywek, ale też bez zamykania się w czterech ścianach. W końcu przestanie ci zależeć. On przestanie cię interesować. To co robi, co myśli. Będą dni, że w ogóle o nim nie pomyślisz. A to co zrobił przestanie wzbudzać w tobie jakiekolwiek emocje. I dopiero wtedy zamkniesz rozdział „przeszłość”. Wtedy dopiero zaczniesz nowe życie. Sama albo z kimś innym. Ostatnio dodane artykuły przez: Wróżka Ewelina
Katarzyna Łaniewska urodziła się w 1933 roku w Łodzi. Studia aktorskie na PWST w Warszawie ukończyła w wieku 22 lat. Przez długi czas zachwycała ludzi w takich produkcjach jak: „Kogel-Mogel” czy „Plebania”. Na swojej drodze spotkała dwóch mężczyzn, którym mogła w pełni oddać swoje serce. Pierwszym z nich był Ignacy Gogolewski, a drugi to Andrzej Błaszczak. Przypomnijmy, jak wyglądała historii miłości Katarzyny Łaniewskiej z jej pierwszym mężem. Katarzyna Łaniewska i Ignacy Gogolewski – historia miłości Aktorka poznała swojego przyszłego męża w trakcie nauki na warszawskiej PWST. Jak wiadomo ich związek zaczął bardzo szybko się rozwijać. Już na trzecim roku studiów wzięli ślub. Podczas rozmowy z Teresą Gałczyńską artystka wspominała początki ich relacji: „Połączyła nas pasja sportowa, graliśmy razem w ping-ponga, aż ten pin-pong doprowadził do zakochania się w sobie. I niespełna po moim trzecim roku szkoły teatralnej oświadczył mi się. Kończył studia, gdy wzięliśmy ślub”, czytaliśmy. Przed laty cytowano jej słowa: „Jestem żoną Otella i żyję”. To nawiązanie do pierwszego męża Katarzyny Łaniewskiej, Ignacego Gogolewskiego, który zagrał kiedyś szekspirowskiego Otella w teatrze. ZOBACZ RÓWNIEŻ: Duża różnica wieku i skandal w tle. Trudna miłość Emmanuelle Seigner i Romana Polańskiego Ignacy Gogolewski Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Ich miłość nie przetrwała jednak próby czasu, ponieważ po 10 latach Ignacy Gogolewski odszedł dla innej kobiety! W programie „Grunt to rodzinka” aktorka odniosła się do tej sytuacji: „Mój małżonek zainteresował się inną osobą, zresztą w tym samym domu. Zawsze mówię, że spadł z piątego piętra na pierwsze, na inną klatkę. Ale to było tak dawno temu, że dziś mogę mówić o tym uśmiechem”, wspominała. „Zwykle mężczyźni odchodzą do dużo młodszych kobiet. Mąż odszedł do starszej”, dodała. Rozstali się w 1962 roku. Katarzyna Łaniewska przez bardzo długi czas nie chciała zdradzić, kim jest nowa miłość jej byłego męża. Jak się później okazało, była to słynna prezenterka – Irena Dziedzic. Wszystkie te wydarzenia przyczyniły się do tego, że aktorka nie potrafiła na nowo zaufać mężczyznom. Pomimo rozwodu aktorska para wciąż pracowała ze sobą. „Po rozprawie poszliśmy do kawiarni, a wieczorem wspólnie zagraliśmy na scenie”, wspominał Ignacy Gogolewski w rozmowie z Super Expressem. Mimo wszystko potrafili ze sobą rozmawiać, a nawet wspierali się na scenie. Przypomnijmy, że podczas 60-lecia pracy artystycznej Ignacego Gogolewskiego była żona chętnie pozowała do zdjęć z aktorem. Katarzyna Łaniewska, 1965 r., kadr z filmu "Trzy kroki po ziemi" Fot. archiwum Filmu / Forum Oboje doczekali się córki - Agnieszki. „Wielokrotnie powtarzałam, że z pierwszej miłości pozostał mi największy skarb, Agnieszka, wnuki i umiejętność mówienia wiersza. "Inek" mnie tego nauczył”, mówiła Katarzyna Ławińska. Z czasem artystka poznała Andrzeja Błaszczaka, z którym przez wiele lat tworzyła zdrowy i szczęśliwy związek. „Bardzo się kochamy - przez telefon. Opowiadamy sobie, czy widzieliśmy to samo w telewizji, komentujemy, mówimy, co robimy sobie na obiad. Bardzo dużo wtedy rozmawiamy", mówiła w programie „Grunt to rodzinka". ZOBACZ TEŻ: Gotowa była zapłacić za tę miłość życiem — o związku Joanna Rawik i Ignacego Gogolewskiego Katarzyna Łaniewska, Ignacy Gogolewski, 14 czerwca 2014 rok Fot. Baranowski/AKPA Ignacy Gogolewski na premierze spektaklu "Czechow żartuje" Fot. Akpa Katarzyna Łaniewska, Sylwia Wysocka, 2009 rok Plebania Fot. Gałązka/AKPA
Jak stworzyć związek, zbudować rodzinę, kiedy nie ma się mocnej podstawy, wzorów? Joanna rosła jako jedynaczka, bez ojca, szybko straciła mamę. Miała deficyt miłości i poczucie samotności. Wygrała jej determinacja i tęsknota za pełnym domem, partnerską relacją z kochającym mężczyzną. Po drodze nie było łatwo, ale kłopoty ją wzmocniły. Dziś cieszy się, gdy słyszy o sobie: normalna w nienormalnym świecie. Czuje się spełniona. Potrzebuje bliskości, poczucia przynależności, po prostu lubi ludzi, ale też zna granice i wie, ile osobistych spraw należy zachować dla siebie. Może dlatego udało się jej stworzyć wyjątkową sieć kontaktów w internecie, ważną szczególnie w czasie epidemii, gdy siedzieliśmy w domach, tęskniąc do innych. „Domówki u Dowborów” to już klasyka, ale i przykład, jak szczere mogą być relacje między osobami, które przecież się nie znają. Joanna zna zasadę: trzeba być spontanicznym i wiarygodnym, jest sobą. W naszych trudnych czasach to cenna waluta. Twój STYL: Mam wrażenie, że ty i twój mąż jesteście najsympatyczniejszą parą w polskim internecie. Niełatwo zbudować więź z ludźmi, których nie zna się osobiście, a jednak oni was lubią. "Domówki u Dowborów" okazały się przebojem. Jak to się zaczęło?JOANNA KORONIEWSKA: "Domówki” wymyśliliśmy w czasie pandemii, ale zaczęło się wcześniej, w trudnym dla mnie czasie. Mówię o tym pierwszy raz. Pięć lat temu przeżyłam dramat związany z oczekiwaniem na drugie dziecko. Byłam po kilku poronieniach, wielu próbach zajścia w ciążę. Pojawiła się szansa na jej utrzymanie, ale musiałam leżeć przez niemal dziewięć miesięcy. Codziennie budziłam się w potwornym strachu o dziecko. W tym czasie pojawiły się wyssane z palca publikacje w stylu: "Koroniewska zniknęła!", "Skończyła się jako aktorka". Nie chciałam tego komentować, ważna była tylko ciąża. W tamtej sytuacji Instagram okazał się lekarstwem. Nie opisywałam, z czym się mierzę, nie fotografowałam się z brzuchem, ale czułam przychylność tych, którzy do mnie pisali. Jakby wiedzieli, że wsparcie jest mi potrzebne. Wtedy przekonałam się, że Instagram może generować więzi, które nie są powierzchowne. Odkryłam zasadę: mimo że nie mówisz o sobie wszystkiego, nie odsłaniasz prywatności, możesz być interesująca dla innych. Możesz dać im coś od siebie i coś wartościowego dostać. Uznałam, że to medium dla mnie. Jestem ekstra- i introwertyczką w jednym. Mam dużą otwartość na ludzi, jednocześnie mały krąg przyjaciół. Nie lubię dzielić się wszystkim. O najtrudniejszych doświadczeniach wspominasz oszczędnie. Świadomy wybór?Nie mówiłam o tym przez wiele lat. Nie chciałam być znana z tego, że żalę się na swoje życie. Długo czułam, że jest to tylko moje. Poza tym... W kobiecie, która ma za sobą takie doświadczenia, siedzi utajone poczucie wstydu, porażki, niesprawiedliwości. Z powodu tych emocji wiele z nas woli zamknąć się w sobie, niż mówić. Ja też nadal nie jestem na to stuprocentowo gotowa. Gdybyś chciała zadać mi więcej pytań na temat moich ośmiu ciąż, powiedziałabym, że wolę zrobić lajf z panią profesor Marzeną Dębską czy profesorem Andrzejem Malinowskim, którzy mnie leczyli. Żeby ktoś, kto przechodzi przez to, przez co przeszłam ja, dostał realne wsparcie. Ty miałaś je także w mężu. Takie przeżycia to sprawdzian dla więzi. Odkrywasz się ze swoim bólem, słabościami, a druga strona pomaga, choć przeżywa własny dramat. To chyba w związku poziom mistrzowski?Tak. Ale żeby było jasne – nie jesteśmy małżeństwem lepszym od innych. Nie koloryzuję naszej więzi w wywiadach. Nauczyłam się nie oceniać związków. Wiem, że to, co na zewnątrz wygląda wzorowo, w środku może być inne. Kiedyś przeczytałam tekst o znanej parze, która chwaliła się swoją superrelacją. Poszłam do Maćka z pretensją: "Tutaj jest napisane, że kiedy ona jest w ciąży, on solidarnie tyje razem z nią. A ty co? Ty chudniesz, kiedy mój brzuch rośnie!". Po jakimś czasie okazało się, że ten mężczyzna odszedł do innej, gdy dziecko miało zaledwie kilka miesięcy. Dowbor skwitował: No i widzisz?Wy trwacie razem dzięki czemu?To osobiste. Nie chcę powiedzieć za dużo, bo Maciek jest przyzwyczajony, że uczestniczy w takich rozmowach. Głównie dlatego, że ma szansę obśmiać to, co słyszy. Ograniczę się do stwierdzenia: mój mąż zyskuje z każdym rokiem. Nasza relacja także. Szanujemy się, doceniamy. No i wciąż jest między nami ogień. Nie mam na myśli tylko sfery fizycznej. Nie mogłabym być z kimś, kto mi nie imponuje. Mój mąż chyba symetrycznie czuje to samo. Myślę jednak, że tym, co nas scala najsilniej, jest fakt, że oboje pochodzimy z rozbitych domów i zależy nam na tworzeniu stabilnej rodziny. Miałaś deficyt więzi rodzinnych?Nawet deficyt miłości. Mama wychowywała mnie sama, nie miałam rodzeństwa. Dużo pracowała, wciąż wychodziła z domu, zostawiała mnie, czasem wieczorami. Byłam samotnym dzieckiem. Pomyślałam, że kiedy założę rodzinę, to fundamentem będzie moja obecność w domu. Dla mnie najważniejszą rolą w życiu jest rola mamy. Dlatego w pewnych okresach świadomie rezygnowałam z rozwijania kariery. Chciałam mieć drugie dziecko, a nie dało się połączyć tego z pracą. Jak wspomniałam, musiałam leżeć, ale też nie chciałam wychodzić do ludzi. Mój rosnący brzuch z pewnością byłby przedmiotem komentarzy. Gdyby doszło do kolejnego nieszczęścia, stałoby się ono sprawą publiczną. Z tym bym sobie nie była twoja mama?Dzielna, na zewnątrz zawsze uśmiechnięta, mam to po niej. Jednak ja emocje wyrzucam od razu, a ona trzymała je w sobie, być może miało to wpływ na jej chorobę. Wszystko przeżywała w ukryciu, płakała w samotności. Nauczyła mnie szacunku dla ludzi – że każdemu mówimy dzień dobry, respektujemy każdy zawód. To staram się przekazać dzieciom. Największą porażką w wychowaniu byłoby dla mnie nie to, że córka nie przyniosła świadectwa z paskiem, tylko że potraktowała kogoś bez szacunku... Mama była introligatorem, pracowała w wydawnictwach. Książki dostawałam na wszelkie okazje. Nauczyłam się czytać jeszcze przed pójściem do szkoły: bajki, powieści dla dziewczyn, książki o dojrzewaniu. Po śmierci mamy miałam etap buntu, nie czytałam nic, każda książka, którą brałam do ręki, kojarzyła mi się z sobie radziłaś, kiedy odeszła?Chyba zadziałał atawistyczny, wręcz zwierzęcy instynkt przetrwania. Jeśli zdasz sobie sprawę, że na świecie nie ma już nikogo, kto zmartwi się tym, że nagle wyjedziesz na koniec świata albo że zrobisz sobie coś złego – po prostu tego nie robisz. Przychodziły mi do głowy złe rozwiązania – używki, które odcinają emocje, sprawiają, że mętnieje ci umysł. Ale ich nie spróbowałam – wiedziałam, że w ekstremalnej sytuacji nikt mnie nie uratuje. Wytłumaczyłam sobie, że każde traumatyczne doświadczenie, nawet śmierć mamy, uczy mnie doceniać to, co mam. Czasem słyszę, że w tym nienormalnym świecie jestem normalna. Może właśnie dlatego, że zawsze wiedziałam, co jest w życiu najważniejsze – bo wcześnie to straciłam. Cały wywiad przeczytasz w najnowszym, sierpniowym wydaniu magazynu Twój STYL.
odszedł do innej i jest szczęśliwy